Britney miała racje. Pomimo tego, że jest jeszcze ciemno na stacji w Kapitolu
wita nas tłum ludzi. Z początku nie wiem jak mam się zachować. Nie wiem czy mam
się uśmiechać, machać ludziom i wysyłać im buziaczki. Mdli mnie na samą myśl o
tym. Ledwo powstrzymuję się od splunięcia im w twarze. Decyduję się im bliżej
przyjrzeć. Przybieram obojętną minę i zaglądam w oczy istotom, które na
pierwszy rzut oka wcale nie przypominają ludzi.
Na żywo wyglądają jeszcze gorzej. Muszę przyznać, że trochę się ich boję.
Przypominają mi o tym, jak daleko jestem od domu. O tym, że już nigdy do niego
nie wrócę. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypominają ludzi z Siódemki.
Wątpię, żeby ktokolwiek kto mieszka w dystryktach wyglądał tak jak oni.
Najbardziej przeraża mnie jedna kobieta, na moje oko ma trochę ponad 30 lat. Ma
całkowicie zapadnięte policzki, jej kości policzkowe są bardziej szpiczaste niż
u zwykłego człowieka. Jest łysa, ma na głowie coś w rodzaju korony z różanych
gałązek. Kiedy otwiera buzię, żeby wykrzyczeć coś w naszą stronę przerażam się
jeszcze bardziej. W każdym z jej zębów, na samym środku znajdują się mała
dziurka. Przez każdą z nich przeprowadzony jest czerwony, neonowy łańcuszek.
Odwracam od niej wzrok i przyśpieszam kroku.
Wprowadzają nas do jakiegoś wielkiego budynku. Kiedy jesteśmy już w środku moje
oczy nie mogą przyzwyczaić się do jasności, więc nie widzę wszystkiego
wyraźnie. Dopiero po chwili orientuję się, że jesteśmy w Ośrodku Szkoleniowym.
Tu będziemy mieszkać do czasu rozpoczęcia Igrzysk. Jesteśmy z Siódmego
dystryktu, więc dostajemy do dyspozycji całe siódme piętro. Od razu karzą nam
iść spać. Britney informują mnie, że jutro od samego rana zaczynamy
przygotowania do Parady Trybutów. Idę do swojego pokoju, od razu kierują się do
łazienki i biorę prysznic. Znajdują się tam tyle przycisków, że aż kręci mi się
w głowie. Wciskam siódmy od góry i siódmy od dołu. Siódemka zawsze była moją
szczęśliwą liczbą, więc teraz też dobrze trafiam. Woda ma zapach truskawek co
bardzo dobrze komponuję się z lawendowym szamponem do włosów. W samym ręczniku
rzucam się na łóżko, rozglądam się po pokoju. Muszę przyznać, że robi na mnie
wrażenie. Pokój ma kształt koła, wszystkie meble są dopasowane kształtem do
ścian. Łóżko też jest okrągłe. Naprzeciw niego znajduję się ogromne okno.
Podchodzę do niego i od razu chce mi się płakać. Kapitol nocą jest niesamowity,
ale ja tak bardzo chciałabym zobaczyć za oknem moje podwórko. Zamykam oczy i
próbuję je sobie wyobrazić. To nie pomaga, muszę przygryźć mocno wargę, żeby
nie zaszlochać. Od teraz muszę zachowywać się tak jakby już trafiła na arenę.
„Płacz nie pomoże Nickowi” mówię sobie w myślach. Kładę się w ogromnym łóżku i
sama jest zaskoczona tym, że tak szybko zasypiam.
Teraz siedzę w samym szlafroku i czekam aż ktoś się mną zajmie. Jakaś kobieta
parę minut temu kazała mi się rozebrać, wcale nie chciałam tego robić i
chciałam jej powiedzieć, żeby sama to zrobiła, ale Johanna kazała mi robić
wszystko co karzą.
Zamieniłam z nią i z Nickiem parę zdań podczas śniadania. Ustaliliśmy jak mamy
się zachowywać podczas przygotowań do parady. Nick ma być zaradnym i otwartym
chłopcem, którym w rzeczywistości jest. Ja mam przede wszystkim zachowywać się
spokojnie. Zazwyczaj umiem się dogadać z ludźmi, ale niestety nie spotkałam tu
jeszcze nikogo kto przypominałby mi normalnego człowieka. Postanawiam się tym
nie martwić, w końcu nie muszę się za często odzywać.
Czekam jeszcze jakieś 10 minut aż do pokoju wchodzą dwaj mężczyźni. Kiedy
podchodzą bliżej doznaję szoku, ponieważ są identyczni! Różni ich tylko kolor
włosów, jeden z nich ma włosy koloru zielonego, a drugi różowego. Widząc moją
minę obaj uśmiechają się szeroko.
- Witaj, jestem Logan, a to jest mój brat Nogan – odzywa się ten w zielonych
włosach. Mrugam parę razy, żeby odzyskać normalny wyraz twarzy.
- Jesteśmy twoją ekipą przygotowawczą – ciągnie Logan – Mamy za zadanie
doprowadzić cię do przyzwoitego stanu zanim zajmie się tobą twoja stylista
Michel oraz jej nowa asystentka Nora.
- Jasne – mówię i dodaję zanim zdążę ugryźć się w język – Przefarbowaliście
włosy po to aby ludzie mogli was odróżnić?
Logan i
Nogan wybuchają śmiechem. Bliźniacy od razy biorą się do pracy. Muszę przyznać,
że jestem mile zaskoczona, ponieważ myślałam, że będą musiała znosić męczarnie.
W sumie to nawet fajnie się czuję kiedy smarują mi ciało balsamem i myją włosy.
Najgorsze jest usuwanie wszystkich niepotrzebnych włosów z mojego ciała.
Strasznie piecze. Raz kiedy Nogan zrywa plaster z mojego lewego uda, w
ostatniej chwile powstrzymuję się żeby nie strzelić go po dłoni. Wzięłam już
porządny zamach, więc od razu widać co chciałam zrobić. Jestem przerażona, bo
wiem, że mogę mieć przez to niezłe kłopoty. Na szczęście różowo włosy mówi
tylko ze śmiechem :
- Uu, patrz braciszku jaka bojowa dziewczyna! Zapowiadają się niezłe Igrzyska.
Kiedy
bliźniacy wychodzą do pokoju przychodzą dwie kobiety. Domyślam się, że ta
starsza to Michel, a ta młodsza to Nora. Michel chyba trochę przesadziła z
operacjami plastycznymi nawet jak ja mieszkankę Kapitolu. Jej skóra jest tak
pomarszczona, że przypomina mi suchą śliwkę. Jest chyba po sześćdziesiątce i
porusza się bardzo wolno. Nora nie jest dużo starsza ode mnie. Ma dwadzieścia
parę lat. Ma długie niebieskie włosy, zielonkawą cerę. Jej najbardziej
charakterystyczną cechą są wielkie fioletowe oczy.
Britney dobrze wykonała swoje zadanie, bo przygotowaniem mnie zajmuję się
wyłącznie Nora. Michel siedzi tylko na fotelu zajada się masą
czekoladowo-orzechową i od czasu do czasu komentuje coś chrapliwym głosem. Jej
asystentka maluje mi paznokcie na zielono i robi delikatny makijaż. Kiedy
kończy mam różowe policzki, pełne usta i pięknie pomalowane oczy. Nigdy się nie
malowałam, a wręcz się tego obrzydziłam. Teraz jednak uważam, że wyglądam
dobrze. Nawet bardzo dobrze.
Cieszę się, że to właśnie Nora się mną zajmują. Jest bardzo miła i do po mino
swoich kolorowych włosów i nienaturalnych oczu wcale nie przypomina innych
mieszkańców Kapitolu. Moja stylista przymierza mi parę sukienek, a potem
proponuję żebyśmy poszły na obiad. Kiedy wypowiada słowo „obiad” uzmysławiam
sobie jak bardzo jestem głodna. Nie protestuję więc od razu jedziemy windą na
nasze piętro. Michel zostaje tutaj.
Podczas obiadu poznaję stylistę Nicka, Davida. Wydaję się nieśmiały, ma bujne
brązowe włosy, ciemny makijaż i złote tatuaże. Praktycznie przez cały czas mnie
obserwuję. Bardzo mnie to irytuję, już otwieram usta, żeby coś mu powiedzieć,
ale Johanna mnie uprzedza. Domyśla się co zamierzam zrobić i kopie mnie w nogę
pod stołem. Po obiedzie zjeżdżamy z powrotem na dół. Przymierzam jeszcze
dziesiątki, a może nawet setki sukienek. Nora w końcu decyduję się na długą,
przewiewna sukienkę. Góra sukienki jest koloru jasnozielonego, stopniowo w dół
kolor zmienia się na coraz ciemniejszy zielony.
Nora kręci mi włosy i bardzo ciekawie je upina. Bierze gruby kosmyk moich
gęstych włosów i plecie warkocza. Zaczyna od lewego ucha. Kiedy warkocz jest
gotowy, owija go wokół mojej głowy. Warkocz przechodzi przez środek mojego
czoła. Na koniec wplata w warkocz drobne kwiaty. Efekt jest świetny! Moja
sukienka ma duże wcięcie na plecach, więc Nora bierze farbę do ciała i maluję
mi coś na plecach. Wiercę się strasznie, ponieważ mam straszne łaskotki. Kiedy
kończy przyciska jakiś przyciska w ścianie i z sufitu zjeżdża wysokie lustro.
Coś stawie ja naprzeciw tego, które cały czasu tu stało. Staję między nimi,
żeby zobaczyć dzieło mojej stylistki. Muszę przyznać, że Nora jest bardzo
utalentowaną kobietą. Namalowała mi czarną farbą bujną gałązkę jakiejś
nieznanej mi rośliny. Roślina ta prawie nie ma liście, w zasadzie to te liście
właśnie z niej spadają. Nora namalowała parę mały listków lecących z wiatrem.
Zakładam buty na wysokim obcasie i jestem już gotowa. Teraz cieszę się z tego,
że jako dziecko brałam z Niną buty na obcasach jej mamy i bawiłyśmy się w nich,
kiedy jej rodziców nie było w domu. Dzięki temu jest mi teraz łatwiej na nich
chodzić, gdyby nie to pewnie leżałabym na ziemi co parę kroków. Jestem gotowa
idealnie o czasie, więc od razu wychodzimy na plac przez rezydencją prezydenta.
Po jakiś 5 minutach dołącza do nas Nick ze swoim stylistą. Wygląda bardzo
ładnie. Nie mam czasu przyjrzeć się dokładniej , bo już musimy wsiadać na
rydwan. Kiedy już tam stoimy i czekam na to, żeby wyjechać na plac, Nick zwraca
się do mnie
- Wziąłem coś dla ciebie.
- Dla mnie? Niby co? – zastanawiam się. Mój młodszy brat daje mi medalion,
który dostałam od wdowca. Zupełnie o nim zapomniałam. Uśmiecham się do Nicka
szeroko i zakładam medalion.
______________________________________________________________________________
Miałam
trochę kłopotu z wymyśleniem stroju na paradę:D To chyba najlepsze ujęcie mojej
wizji : ) Piszcie co szczerze o tym uważacie (: