poniedziałek, 8 października 2012
Prolog
Zamykam oczy. Zaciskam palcę w pięści. Nie chce słyszeć nikogo ani niczego. Ostatnie to co pamiętam to to, że nauczycielka historii kazała nam notować to co mówi. Ja nie notuję nic, nie wyobrażam sobie, że mogłabym się teraz skupić na tak trudnym zadaniu jak utrzymanie długopisu. Trudno, przepiszę wszystko od Niny, mojej najlepszej przyjaciółki. Ona mnie rozumie. Wie, że już od tygodnia nie mogę się skupić na niczym. A dzisiaj jest najgorzej, bo to już jutro. Tak jest co roku, odkąd skończyłam 11 lat. Jutro dożynki, więc każdy przeżywa to po swojemu. Cała moja klasa jest nadzwyczajnie cicho, słyszę kroki nauczyciela w klasie nad nami. Nina ma łatwiej, co rok zapędza się w wir pracy. Skupia się wyłącznie na szkole i obowiązkach. Przejmuję się tylko tym co robi teraz. Ja tak nie potrafię, a bardzo bym chciała. A zresztą ona ma łatwiej, jej nazwisko nie pojawia się nawet 10 razy. Należy do jednej z niewielu z tych bogatszych rodzin w Siódmym Dystrykcie. Jej rodzice prowadzą sklep meblowy. Daniel - druga i ostatnia osoba, poza rodziną, której ufam, reaguje zupełnie inaczej. Milczy. Nie odzywa się do nikogo poza mną i Niną. Czasem odezwie się do swojej młodszej siostry Angeli, ale na tym koniec. Nie odzywa się nawet do swojej matki ani do nauczycieli. Zawsze pogarsza sobie tym oceny, ale jakoś się tym nie przejmuje. Nie mam pojęcia jak zachowuję się w czasie lekcji, ponieważ jest o rok starszy od nas. Nie wiem czy zamyka oczy, czy wpatruje się w nicość.
Palce mi już zdrętwiały, więc rozluźniam je i z zamkniętymi oczami szukam ręki Niny pod ławką. Ściska ją bardzo mocno. Jest coraz gorzej. Ciągle przed oczami widzę siebie idącą na scenę w asyście Strażników Pokoju. Później na moim miejscu pojawia się Nina, Daniel , Angela... Na końcu, pojawia się mój młodszy brat Nick. Ta wizja sprawia mi taki ból, że wbijam paznokcie w dłoń przyjaciółki. Do rzeczywistości przywołuje mnie dzwonek. Pora iść do domu i mówić kojące słowa do mamy. Zająć czymś brata, żeby nie myślał o jutrze. Kiedy ojciec wróci z pracy przyjdzie czas na moje łzy. Tylko przy tacie potrafię płakać. Wiem, że on wtedy tylko mnie obejmie. Nie powie ani słowa o tym, że będzie dobrze. Nie zacznie płakać razem ze mną, tylko będzie mnie kołysał w powolnym rytmie. Tak jest co roku.
Dzwonek milknie, a ja otwieram oczy, puszczam dłoń Niny i wstaję. Pośpiesznie pakuję rzeczy do torby i razem wychodzimy.
Tak. Zdecydowanie wolę mieć zamknięte oczy. Otwierając je widzę to przed czym chciałabym uciec. Widzę dzieci o bosych stopach, za krótkich spodniach i porwanych plecakach. Co prawda w naszym dystrykcie ludzie mają co jeść, ponieważ jest tu pełno lasów, w których ludzie znajduję pożywienie. Największym problem jest jednak brak innych rzeczy. Brakuję przed wszystkim ubrań. Niby sąsiadujemy z Ósemką, która zaopatrza Panem w tekstylia, ale nic nam to nie daje. Brakuję przedmiotów codziennego użytku, mydła, talerzy, garnków, ręczników... Nawet bogatsi ludzie tacy jak rodzice Niny nie mogę sobie pozwolić na kupno pełnego zestawu patelni czy zapachowego szamponu do włosów.
Na korytarzu dołącza do nas Daniel. Kiwa nam głową na przywitanie, podaje rękę swojemu sąsiadowi Eddymu, Nina wbija wzrok w podłogą, ponieważ zawsze lubiła go bardziej niż powinna. Przynajmniej ona tak uważa. Idziemy pod klasę Nicka i Angeli. Są w jednym wieku, mają po 13 lat. Oboje są w takich samych nastrojach jak my, chociaż Angela uśmiecha się tak samo jak zawsze. Wielu żegna się z nami i życzy nam powodzenia. Bardzo mnie to irytuję, ponieważ ja nigdy nie przepadałam za ludźmi. Wolę koty, rozumiem je. Oczywiście są wyjątki, choćby Nina czy Daniel, ale większość ludzi jest parszywa i chcą się z nami zadwać dla własnych korzyści. Często z powodu rodziców Niny, liczą, że jako jej przyjaciele będą dostawać droższe prezenty, albo załapią się na jakiś lepszy posiłek. Inni chcą się z nami za przyjaźnić z powodu Daniela. Jest on dobrze zbudowany i potrafi zadbać o siebie i rodzinę. Nie ma kłopotów, większość ludzi się go boi i przez to również szanuje. Po za tym niezły z niego przystojniak. Tak twierdzą dziewczyny z mojej klasy, często słyszę jak gadają o nim przez całą lekcje. No i jeszcze inni, z mojego powodu. Ci irytują mnie najbardziej, wcale ich nie rozumiem. Niczym się nie wyróżniam, nazywam się Emma Jonson mam siedemnaście lat. Wyglądem też się jakoś specjalnie nie wyróżniam. Jestem średniego wzrostu, mam piwne oczy i gęste brązowe włosy. Nie pochodzę z bogatej rodziny. Nie jestem chodzącą seksbombą. Nina twierdzi, że to przez mój sposób bycia, ale nie wiem o co jej chodzi. Młodsze dzieci też się nam przyglądają. Pewnie nam zazdroszczą, że mamy już to prawie za sobą. No tak, to już ostatni rok Daniela.
Wychodzimy ze szkoły. Jest nawet chłodno, więc Daniel zdejmuję bluzę i daje ją Angeli. Jakiś dwunastoletni chłopczyk spogląda na nią z zazdrością. Nie, nie wytrzymam myślę. Nigdy nie pogodzę się z losami ludzi w dystryktach. Znowu muszę zamknąć oczy. Daniel widzi, że coś nie gra więc łapie mnie za rękę. To za mało, zaraz się wywrócę. Łapię za rękę Nicka. Idę dalej z zaciśniętymi oczami i rozmyślam o tym jak bardzo nienawidzę tego państwa. Jak bardzo nienawidzę tych ludzi z Kapitolu, jak bardzo nimi gardzę. Myślę o tym jak bardzo boję się jutra i o tym jaka jestem bezsilna. O tak , tego nienawidzę najbardziej. Bezsilności.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne ♥
OdpowiedzUsuń